AdSense

wtorek, 18 czerwca 2013

Bitwa pod Lututowem



Mamy co prawda kilka dni spóźnienia ale nie zapomnieliśmy o rocznicy bitwy pod Lututowem, która przewija się przez karty naszej gry. Miała ona miejsce 15 czerwca 1863 roku.
Bitwa pod Lututowem
 Może nie była to największa bitwa powstania, gdyż po stronie polskiej stało zaledwie 120 ludzi. Nie została ona niestety również wygrana przez powstańców. Nie oznacza to, że możemy o niej w takim razie zapomnieć. Przecież nie tylko duże i nie tylko wygrane bitwy znaczą historię insurekcji i nawet o tych skromnych warto przypominać.

 Przeciwko siłom powstańczym ruszyły 2 kolumny moskiewskie pod dowództwem Tarasenkowa i Wsiewołoda Pomierancewa. Spychały one Polaków aż pod Lututów. Nie widząc innego wyjścia, oddziały polskie postanowiły się podzielić. Część wyczekała na dobry moment i wywalczyła sobie drogę ucieczki ostrzeliwując konnice moskiewską. Część postanowiła jednak zostać i przyjąć bitwę. Dysproporcje, tak liczebne jak i sprzętowe, były ogromne. Przeciwko 120 Polakom, uzbrojonym przede wszystkim w kosy, stanęło karne rosyjskie wojsko liczące 7 rot piechoty, szwadron jazdy, 50 kozaków, 30 objeszczyków i co dla powstańców było najgorsze - 4 działa. Bitwa bardzo szybko przerodziła się w masakrę. Niestety, nawet po poddaniu się masakra nie ustawała. Nie było chyba żołnierza po stronie polskiej, który z bitwy nie wyszedł bez ran, czy to zadanych jeszcze podczas bitwy, czy już bezpośrednio po niej. Zginęło 64, a 46 było bardzo ciężko rannych. Kilku wzięto do niewoli. W bitwie zginął też dowódca sił powstańczych - Antoni Korotyński.
Dziś bitwę tę upamiętniają krzyże oraz obeliski na skrajach pola bitwy. Gdy ktoś przypadkiem znajdzie się w wiosce Lututów w województwie łódzkim, polecam poświęcić chwilę na zobaczenia miejsca tej jakże krwawej bitwy.







sobota, 1 czerwca 2013

Dzień dziecka A.D. 1863



Dzieci, malcy, młodzieniaszki. A co podczas Powstania Styczniowego porabiali ci najmłodsi? Zachowane wspomnienia Stefana Brykczyńskiego (16 lat) pozwalają nam obserwować długą kampanię oczami nastolatka. Naiwne marzenia, emocje i strach jest w nich odmalowany nad wyraz plastycznie. Jednakże najmłodszymi uczestnikami insurekcji byli dwaj mieszkańcy związani z Baligrodem – pięknej podkarpackiej miejscowości. 

Pierwszym bohaterem wpisu jest Jan Feliks Biliński, który przyszedł na świat w 1851 roku. Podczas powstania miał więc tylko 12 lat. Wg Białyni-Chołdeckiego dołączył do oddziału Borowskiego(?), gdzie służąc został ujęty przez Moskali. Niestety bez dokładnych studiów genealogicznych oraz archiwów nie ustalimy jak potoczyły się dalsze losy nieupilnowanego przez rodziców podrostka.

anonim, Bitwa na Sowiej Górze
Nieco więcej wiemy o starszym o rok Feliksie Wiktorze Riedlu, który urodził się w pobliskiej Dydni. Do Powstania dostał się jako uczeń I klasy szkoły realnej w Samborze. Swoją służbę odbywał pod komendą znanego, lubelskiego partyzanta – Marcina „Lelewela” Borelowskiego. Szczęście opuściło powstańców 6 września 1863, kiedy to zostali rozbici na Sowiej Górze nieopodal Batorza. W batalii tej wśród ok. 700 Polaków i Węgrów znajdował się i Riedl. Młody powstaniec miał jednak więcej szczęścia niż zdolny dowódca, który został śmiertelnie ranny. Trzynastolatek został pojmany i zesłany na Syberię – stając się znów jednym z najmłodszych katorżników. Feliks nie miał jednak podzielić losu wielu zesłańców. Udało mu się zawrócić do kraju jeszcze przed dotarciem do Tomska – miejsca zesłania. Po powrocie do ojczyzny, traumatyczne przeżycia i niesłychana opieka opatrzności spowodowały, iż nastolatek wstąpił do klasztoru jezuitów. Udział w powstaniu i namiastka syberyjskiej kaźni odmieniła jego poglądy na życie i świat. W wieku około trzydziestu lat spisał swoje wspomnienia. Dzięki edycji Eligiusza Kozłowskiego są one łatwo dostępne w tomiku Zapomniane Wspomnienia, wydanego w 1981 r. Wydaje mi się ona idealną lekturą w tym szczególnym dniu 1 czerwca.

Czy walka na śmierć i życie w oparach prochowego dymu, o głodzie i chłodzie w wojnie, która w ogóle nie powinna wybuchnąć, to na pewno miejsce dla dzieci? Niech na to pytanie odpowie poniższy, XIX-wieczny amerykański obraz:

Homer Winslow, Snap the Whip



Żuawi Śmierci na 5 kontynentach


Żuawi Śmierci

Żuawi Śmierci to nie tylko elitarna formacja żołnierzy ale i prawdziwa legenda Powstania Styczniowego.  Jeszcze przed rokiem 1863 Żuawi, swoją nazwę zawdzięczający algierskiemu plemieniu Zouaoua, wielokrotnie zadziwiali świat swoim męstwem i heroiczną odwagą. Swoich żuawów posiadali Jankesi oraz Konfederaci podczas wojny secesyjnej,

Winslow Homer, The Brierwood Pipe

 Francuzi w wojnach w Algierii oraz Indochinach

Jean-Adolphe Beauce,
Prise d'assault de la Zaatcha (1849)

 a także podczas wojny krymskiej.

Aleksander Raczyński, Żuawi w walce

Z ich pomocy korzystał także papież Pius IX broniący Wiecznego Miasta przed Wiktorem Emanuelem II.

Fratelli D'Alessandri, anonim

Warto również wspomnieć o formacjach Żuawów w wojnie paragwajskiej oraz wojnach hiszpańskich karlistów w XIX wieku.
 
 Polscy Żuawi z białym krzyżem na plecach pojawili się w Powstaniu Styczniowym za sprawą awanturnika i fechmistrza François’a Rochebrune’a,, który sformował pierwszy pułk Żuawów Śmierci. Świetnie – jak na warunki powstańcze – umundurowani i uzbrojeni, Żuawi Śmierci uderzali na wroga z pogardą dla śmierci. Z masakrowani w bitwie pod Miechowem i sformowani niemal od nowa, uczestniczyli w kilku kolejnych bataliach Powstania – pod Chrobrzem i Grochowiskami,  gdzie z sukcesem odpierali kolejne ataki Moskali.
 

 Trudna sprawa. Legendarny dowódca Żuawów Śmierci miał przyjść na świat albo 1 stycznia albo właśnie 1 czerwca roku 1830. Właśnie ta drobna niepewność w jego biografii pozwala mi na krótkie przypomnienie o jego ukochanej formacji. Wkrótce więcej ciekawostek na temat owego symbolu XIX wiecznej wojskowości.

środa, 29 maja 2013

Na bagnety

Na bagnety
W wojnach połowa XIX wieku to okres, w którym taktyka huraganowych ataków na bagnety coraz mocniej rywalizowała z rozwojem broni palnej. Ta ostatnia stawała się coraz celniejsza i bardziej szybkostrzelna. Mimo to we wszystkich regulaminach piechoty do I wojny światowej atak na bagnety pozostawał podstawowym typem natarcia, niezależnie od coraz większych strat atakujących. Zwarte kolumny Francuzów pod Waterloo czy nawet wiarusów spod Olszynki Grochowskiej maszerujące z pochylonymi, błyszczącymi bagnetami doczekały się swoich następców pod Sadową w 1866 roku, Gravelotte w 1870 roku czy nad Sommą w 1916 roku.

Powstańcy starali się uzupełniać swój ekwipunek różnego rodzajami bagnetami. Problem mogła stanowić myśliwska broń palna pozostająca na wyposażeniu powstańców, nieprzystosowana do mocowania bagnetu. Do takiej broni dorabiano chałupniczo najróżniejsze mocowania, dzięki czemu na zdjęciach możemy oglądać bagnety dorównujące długościom krótkim fuzjom oraz ciężkie jataganowe ostrza przy lekkich ptaszniczkach. Regulamin Żuawów Śmierci wymagał od każdego wstępującego w szeregi tej elitarnej formacji żołnierza, aby do obozu przybył z karabinem z bagnetem. Tak uzbrojonych straceńców widzimy na licznych rycinach przedstawiających szarżę na bagnety choćby pod Miechowem czy Grochowiskami.

anonim

anonim, Stanisław Wasiłowski


Broń w strzelcach była bardzo rozmaita, jedni mieli nowe rosyjskie karabiny zdobyte w poprzednich bitwach, inni karabiny niegwintowane po weteranach, dubeltówki i pojedynki rozmaitych kalibrów ze świeżo dorobionymi bagnetami, lub bez bagnetów. Często więc na komendę "na bagnety" do ataku ruszali żołnierze trzymając lufę oburącz. Wszak kolby również potrafią czynić spustoszenie w szeregach wroga. By nie ograniczać się do rodzimego podwórka, warto przejrzeć kilka secesyjnych pamiętników - w ścisku i tłoku to nie kula i nie bagnet były prawdziwymi zuchami.

niedziela, 26 maja 2013

Salicha czyli Somosierra 1863 roku

Dokładnie 150 lat temu powstańcy odnieśli błyskotliwe zwycięstwo nad Moskalami pod Salichą.Warto na chwilę wrócić do wydarzeń, które rozegrały się na Wołyniu, a które na długo pozostały w pamięci współczesnych. Niektórzy mówili nawet o Somosierze Powstania Styczniowego.

Bitwa pod Salichą


Polskie wojska dowodzone były w tej bitwie przez Edmunda Różyckiego. Odniósł on wtedy jeden z najbardziej błyskotliwych sukcesów. Najwięcej możemy się dowiedzieć o bitwie pod Salichą dzięki książce Mariana Dubieckiego, który napisał szkic biograficzny o Edmundzie Różyckim. Informuje, że siła powstańców liczyła zaledwie 260 kawalerzystów. Naprzeciwko nich stanęły trzy roty piechoty wspomagane Kozakami w sile 120 ludzi, w sumie 720 ludzi. Przewaga sił rosyjskich wynosiła trzy do jednego. Jazda wołyńska gwałtownym atakiem, mimo ostrzału, wyrąbała sobie drogę, rozbijając ze szczętem czworobok nieprzyjaciela. Tym sposobem Różycki dotarł do granicy Galicji. Niestety nie dało się lepiej wykorzystać świetnego zwycięstwa, ponieważ spodziewane posiłki Wysockiego nie dotarły. Nie mając wyjścia, postanowił przejść przez granicę austriacką. Tam złożył broń i rozpuścił oddział.

sobota, 18 maja 2013

Rok 1863 na szkolnych zajęciach



Pierwsze zajęcia w szkole z wykorzystaniem gry "Rok 1863" już za nami. W XI Liceum Ogólnokształcącym w Krakowie udało nam się przeprowadzić dwugodzinne warsztaty dotyczące Powstania. Oczywiście główną metodą była gra a dodatkiem rekonstrukcyjne mundury i broń, prowadzących lekcje.

Uczennice z XI LO w Krakowie
Klasa została podzielona na czteroosobowe grupy, którym rozdano po egzemplarzu gry. Mając karty przed oczami, uczniowie wysłuchali zasad gry, które były ilustrowane prezentacją multimedialną. 10 slajdów w zupełności wystarczyć by nie tylko zaprezentować wszystkie elementy gry ale i wyjaśnić jej mechanikę. Niemniej podczas pierwszej rozgrywki, niemal przy każdym stoliku trzeba było jeszcze raz skrócić najważniejsze reguły. Nic w tym dziwnego – wiadomym jest, że najszybciej uczy się zasad grając z kimś, kto grę zna. Podczas szkolnej czy muzealnej lekcji jest to niemożliwe, dlatego warto też dodatkowo, indywidualnie objaśniać je poszczególnym stolikom. Po 20 minutach od rozpoczęcia lekcji uczniowie rozpoczynają już zabawę. 

My mieliśmy dwie godziny lekcyjne. Trafiliśmy na znakomitą klasę, stąd większość uczniów spędziła również swoją przerwę na grze. Najlepsi nie tylko grali płynnie i szybko, ale udało im się rozegrać trzy partie gry. Wiele stolików zagrało dwa razy.

Śmiechowski pod Opatowem...tylko w grze Rok 1863

Nie mięliśmy wtedy w planie większego podsumowania, gdyż bardziej chcieliśmy się skupić na grze. Niemniej w normalnych warunkach, ostatnie 15 minut zajęć, przypadło by na opowieść o Powstaniu, której punktem wyjścia byłyby problemy ujęte i umieszczone w grze. Współpraca powstańców, braki w zaopatrzeniu, dysproporcja sił polskich i rosyjskich oraz antagonizmy w łonie dowódców. Nasze mundury i przedmioty stanowiłyby wizualny dodatek, o którym zawsze należy wspomnieć kilka słów.

Kolejna szkolna rozgrywka w XI LO w Krakowie

Reasumując polecamy ‘Rok 1863” na zajęcia powtórzeniowe bądź spotkania szkolnego kółka historycznego czy dzień szkoły lub inny upamiętniający pamięć o Powstaniu Styczniowym.