AdSense

sobota, 1 czerwca 2013

Dzień dziecka A.D. 1863



Dzieci, malcy, młodzieniaszki. A co podczas Powstania Styczniowego porabiali ci najmłodsi? Zachowane wspomnienia Stefana Brykczyńskiego (16 lat) pozwalają nam obserwować długą kampanię oczami nastolatka. Naiwne marzenia, emocje i strach jest w nich odmalowany nad wyraz plastycznie. Jednakże najmłodszymi uczestnikami insurekcji byli dwaj mieszkańcy związani z Baligrodem – pięknej podkarpackiej miejscowości. 

Pierwszym bohaterem wpisu jest Jan Feliks Biliński, który przyszedł na świat w 1851 roku. Podczas powstania miał więc tylko 12 lat. Wg Białyni-Chołdeckiego dołączył do oddziału Borowskiego(?), gdzie służąc został ujęty przez Moskali. Niestety bez dokładnych studiów genealogicznych oraz archiwów nie ustalimy jak potoczyły się dalsze losy nieupilnowanego przez rodziców podrostka.

anonim, Bitwa na Sowiej Górze
Nieco więcej wiemy o starszym o rok Feliksie Wiktorze Riedlu, który urodził się w pobliskiej Dydni. Do Powstania dostał się jako uczeń I klasy szkoły realnej w Samborze. Swoją służbę odbywał pod komendą znanego, lubelskiego partyzanta – Marcina „Lelewela” Borelowskiego. Szczęście opuściło powstańców 6 września 1863, kiedy to zostali rozbici na Sowiej Górze nieopodal Batorza. W batalii tej wśród ok. 700 Polaków i Węgrów znajdował się i Riedl. Młody powstaniec miał jednak więcej szczęścia niż zdolny dowódca, który został śmiertelnie ranny. Trzynastolatek został pojmany i zesłany na Syberię – stając się znów jednym z najmłodszych katorżników. Feliks nie miał jednak podzielić losu wielu zesłańców. Udało mu się zawrócić do kraju jeszcze przed dotarciem do Tomska – miejsca zesłania. Po powrocie do ojczyzny, traumatyczne przeżycia i niesłychana opieka opatrzności spowodowały, iż nastolatek wstąpił do klasztoru jezuitów. Udział w powstaniu i namiastka syberyjskiej kaźni odmieniła jego poglądy na życie i świat. W wieku około trzydziestu lat spisał swoje wspomnienia. Dzięki edycji Eligiusza Kozłowskiego są one łatwo dostępne w tomiku Zapomniane Wspomnienia, wydanego w 1981 r. Wydaje mi się ona idealną lekturą w tym szczególnym dniu 1 czerwca.

Czy walka na śmierć i życie w oparach prochowego dymu, o głodzie i chłodzie w wojnie, która w ogóle nie powinna wybuchnąć, to na pewno miejsce dla dzieci? Niech na to pytanie odpowie poniższy, XIX-wieczny amerykański obraz:

Homer Winslow, Snap the Whip



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz